Wielka Wojna na Wschodzie (1914–1918). Od Bałtyku po Karpaty
Otwarta na początku listopada 2014 r. w warszawskim Domu Spotkań z Historią ekspozycja, której scenariusz przygotował Tomasz Kuba Kozłowski (kolekcjoner, znawca tematyki kresowej, od 2007 roku prowadzący w DSH cykl spotkań „Opowieści z Kresów”), prezentowała Wielką Wojnę na Ziemiach Wschodnich dawnej Rzeczypospolitej – terenach współczesnej Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy. Bazą źródłową wystawy stanowiły zbiory autora, liczące kilkadziesiąt tysięcy obiektów z końca XIX i początku XX wieku.
Na ekspozycję złożyło się ponad 250 reprodukcji i oryginalnych obiektów z lat 1914–1918 ze zbiorów autora, m.in. unikatowe zdjęcia, pocztówki, dokumenty, mapy.
Na stanowiskach multimedialnych można było obejrzeć pokazy slajdów i fragmenty wojennych filmów dokumentalnych (w tym kolorowanych), a także zdjęcia stereoskopowe z frontu zachodniego oraz posłuchać nagrań dźwiękowych – korespondencji żołnierskich z frontu.
I wojna światowa kojarzona jest przede wszystkim z frontem zachodnim. Utrwalają ten przekaz spektakularne fotografie. Tymczasem w pierwszym roku wojny walki toczyły się w Prusach Wschodnich, Królestwie Polskim i Galicji Zachodniej. Latem 1915 linia frontu zaczęła przesuwać się na wschód, ciągnąc się od Bałtyku po łuk Karpat. Zacięte walki toczyły się na litewskich pustkowiach i nad jeziorami Wileńszczyzny, w dolinach dopływów Dniestru w Galicji, dzikich Karpatach, jarach Bukowiny i Besarabii.
Celem wystawy nie było jednak przypomnienie przebiegu działań wojennych, ale przedstawienie funkcjonowania machiny wojennej, życia na froncie i terenach przyfrontowych – także w najbardziej codziennych aspektach – oraz skutki wojny dla ogarniętych nią ziem i ludności cywilnej.
Autor rozpoczął opowieść o Wielkiej Wojnie na Wschodzie przypomnieniem obrazu Europy Środkowo-Wschodniej przed wybuchem konfliktu. Stosunkowo mało miejsca poświęca znanej „sprawie polskiej”. Z prezentowanych materiałów wyłoniła się skomplikowana mozaika, którą – poza Polakami z trzech zaborów – tworzyli żołnierze z Niemiec (w tym Alzacji i Lotaryngii); wielonarodowej c.k. monarchii: Austrii, Węgier, Czech, Moraw, Galicji, Bukowiny, Siedmiogrodu, Słowenii, Chorwacji, Bośni, Czarnogóry, Dalmacji oraz wojsk rosyjskich, w których poza Rosjanami i Polakami, walczyli Litwini, Białorusini, Ukraińcy, Finowie, Niemcy inflanccy, ściągani z głębi imperium Kozacy, Kałmucy, Tatarzy, Baszkirzy.
Znacząca cześć ekspozycji została poświęcona wojennej codzienności, która ze względu na pozycyjny charakter tego światowego konfliktu i linię frontu ciągnącą się przez niezurbanizowane tereny, znacznie odbiegała od realiów znanych z II wojny światowej. Ze zdjęć z okopów wyłaniał się zaskakujący obraz monotonii i atmosfera czekania. Równie nieoczekiwanymi obrazami były wymyślne konstrukcje architektury frontowej, która powstawała na zapleczu linii frontu: osiedla ziemianek, Domy Żołnierza, kaplice czy kina. Na fotografiach uwieczniono również życie żołnierzy wycofanych na tyły do kwater we wsiach czy dworach.
Ogrom zniszczeń i ofiar II wojny światowej przysłonił te, które spowodowała Wielka Wojna. Oszczędziła ona co prawda Wilno i Lwów, ale obejrzeć można było dziesiątki zrujnowanych mniejszych miast, zniszczone dwory, dworce kolejowe, fabryki i mosty. Odrodzona w 1918 roku Rzeczpospolita dopiero po 20 latach – a więc rok przed kolejną wojną światową – osiągnęła poziom produkcji przemysłowej z 1913 roku. O poległych w I wojnie przypominają setki cmentarzy polowych; groby z imieniem i nazwiskiem oznaczały pochówki żołnierzy państw centralnych, których wyposażono w nieśmiertelniki, żołnierzy armii rosyjskiej zazwyczaj chowało się bezimiennie. Z chorób i złych warunków bytowych związanych z wojną zmarło tysiące cywilów. Ofiarami byli również uchodźcy, tylko części udało się powrócić.
Wystawa w DSH czynna była do końca maja 2015 r.
(Informacja w oparciu o materiały organizatora)